Często wśród moich znajomych pada pytanie, a co myślisz, że warto przystąpić do tego PPK? Takie pytanie zada sobie już wkrótce wielu pracowników. Odpowiedź z punktu widzenia pracownika brzmi: zdecydowanie tak!
Nieco inne spojrzenie na zysku z perspektywy pracownika w PPK
Szukając dowodów na słuszność inwestycji w PPK wystarczy prześledzić przykład pracownika, który zarabia brutto 3500 zł. W przypadku takiej osoby składka pracownika (2%) wynosi 70 zł miesięcznie, natomiast składka pracodawcy (1,5%) 52,50 zł miesięcznie. Od wpłaty pracodawcy odprowadzam podatek dochodowy w wysokości 9 zł. Dodatkowo państwo zachęca nas corocznymi dopłatami w wysokości 240 zł rocznie. Rozbijając to na liczby, jako pracownik wpłaciłem 70 zł, a od pracodawcy dostałem 52,50 zł co stanowi 75% „zysku” względem mojej wpłaty, od państwa dostaje średnio miesięcznie 20 zł czyli ponad 28% „zysku”. Po roku zatem zainwestowałem 840 zł, pracodawca dopłacił mi 630 zł, a państwo 240 zł czyli łącznie mam 1710 zł na rachunku, podatku dochodowe zapłaciłem 108 zł czyli można przyjąć, że po wpłacie 840 zł jestem do przodu 762 zł! Jednym słowem ponad 90% więcej niż zainwestowałem…
Wciąż jednak jest jedno „ale”…
I wygląda to wszystko pięknie i cudownie, ale wciąż jest jedno bardzo poważne „ale” PPK niestety nie opiera się o gwarancje przyszłej emerytury. Dlaczego? Wyobraźmy sobie sytuacje, gdzie dwójka małżonków w wieku 30 lat pracuje i zarabia po około 4200 zł na rękę, brutto 6000 zł, oboje są w PPK. Wyobraźmy sobie, że po dwóch latach dopada jednego z nich nowotwór – leczenie kosztuje, a też wyklucza z codziennej aktywności zawodowej, a może wręcz kończy się przerwaniem stosunku pracy? Środki z PPK owszem można „podebrać” na leczenie, ale co zgromadziło nam się po 2 latach? Po 5 000, po 6 000 zł? Pół biedy jeśli taka osoba się wyleczy, ale co w sytuacji trwałej niezdolności do pracy? Wypadek samochodowy, uraz kręgosłupa, niezdolność do pracy i niestety środki w PPK się nie gromadzą….
Jak to zatem powinno wyglądać? Przede wszystkim nasi małżonkowie muszą mieć świadomość, że PPK to nie jest cudowne lekarstwo na przyszłą emeryturę. To jest jeden z elementów kuracji, który bez dodatkowych elementów nie ma szans na sukces.
Jak powinna wyglądać pełna kuracja emerytalna?
Po pierwsze nasi małżonkowie powinni koniecznie pomyśleć o odpowiednim zabezpieczeniu skutków finansowych ciężkich chorób i ciężkich wypadków. Ubezpieczenie na wypadek śmierci, na wypadek choroby i niezdolności do pracy. Kwoty świadczeń nie mogą być niższe niż przynajmniej pięcioletnie dochody czyli u naszych małżonków nie powinno to być mniej niż po 250 000 zł. A może się okazać, że jeszcze są kredyty, inne zobowiązania…. Ubezpieczenie grupowe absolutnie tego nie gwarantuje. Polisa indywidualna z takimi parametrami to wydatek około 200 zł miesięcznie za osobę. Dużo? Za gwarancje zabezpieczenia naszej emerytury to absolutnie nie dużo!
Po drugie trzeba mieć świadomość, że to wciąż za mało odkładania na przyszłą emeryturę. Przyjęło się w Polsce i na Świecie, że powinniśmy wydawać około 10% naszych zarobków na zabezpieczenie ubezpieczeniowe i przyszłą emeryturę. Skoro zatem nasi małżonkowie zarabiają po 4200 zł na rękę to powinni przeznaczyć około 420 zł, a zatem dodatkowe 150 zł (70 zł w PPK) na prywatne inwestycje wydaje się tutaj ważnym uzupełnieniem. Szczególnie, że to regularne odkładanie około 200 zł miesięcznie przez okres 35 lat pozwoli im w przyszłości przez 15 lat pobierać ponad 1000 zł prywatnej emerytury.
PPK w kontekście naszej emerytury to trochę jak antybiotyk i leki osłonowe, w teorii można bez, ale skutki mogą być różne…