Ubezpieczenie wypadkowe na zimowe szaleństwo

zimowe szaleństwo

Zima to okres aktywności na nartach, snowboardzie czy łyżwach. Nie brakuje wśród nas tych, którzy decydują się na zimowe szaleństwo. Pomimo, iż jest to niewątpliwie przyjemna aktywność to łatwo przy niej o wypadek i urazy. Jak stworzyć odpowiednie ubezpieczenie dla amatorów zimowego szaleństwa?

Ryzyko jest wszędzie

Sezon zimowy w pełni. Niewątpliwie jest to okres, w którym  zwiększa się aktywność na zimowe szaleństwo Wyjeżdżamy na narty, snowboard, chodzimy na lodowiska, a to dopiero początek listy tego, co możemy robić korzystając ze śniegu i mrozu.  Zima kojarzy nam się jednak też z łatwością poślizgnięcia, upadku czy stłuczki drogowej. Wydawać by się mogło, że ten okres roku to czas, kiedy szczególnie łatwo o urazy. I tak i nie. Zawsze podkreślam, że ryzyko wypadku jest zawsze i wszędzie. Jeśli nawet siedziałbym w domu, aby nie narażać się na urazy to… statystyki mówią, że najwięcej wypadków jest właśnie tu.

Zima na pewno sprzyja wypadkom, ale pamiętajmy, że o wypadek zawsze jest łatwo. Zachęcam Was do tego, aby nie racjonalizować sobie ryzyka urazów,  co niestety często widzę. To, że mamy bezpieczną pracę, nie uprawiamy sportu, jeździmy ostrożnie, spędzamy czas głównie w domu nie eliminuje w pełni możliwości ulegnięcie wypadkowi. Cóż, „wypadki mają to do siebie, że nikt ich nie planuje”.

Liczą się nie tylko Twoje umiejętności

Wróćmy jednak na stok i spójrzmy na nasze przysłowiowe zimowe szaleństwo. Oczywiście kluczem do zmniejszenia ryzyka (ale nie wyeliminowania) wypadku na nartach są nasze umiejętności. Ten czynnik zawsze blokował mnie przed nauką jazdy na nartach. Bałem się bowiem, że skoro nic nie umiem to jest ogromne ryzyko, że pierwsze próby mogą się skończyć tragicznie. Zostawmy jednak moje (czyli zerowe) umiejętności, a spójrzmy na osoby, które mają odpowiednie umiejętności. Niestety i oni są narażeni na urazy na stoku. Z jednej strony dlatego, że nikt nie jest idealny i każdy może popełnić błąd. Z drugiej dlatego, że na stoku nie są sami. Przed laty mój klient miał poważny wypadek na nartach. Samo zdarzenie dość błahe – w pana wjechał inny narciarz i przewrócił go, ale skutki już poważniejsze. Jeśli ktoś wyrządzi nam szkodę to możemy pociągnąć go do odpowiedzialności np. korzystając z jego polisy OC. Musimy wtedy poświęcić jednak nieco energii i czasu, a może lepiej zadbać o siebie samemu?

Każdy wypadek rodzi dwojakiego rodzaju konsekwencje

Pojawia się pytanie dlaczego to takie ważne? Najprościej rzecz ujmując każdy wypadek rodzi dwojakiego rodzaju konsekwencje finansowe. Po pierwsze nie zarabiamy, po drugie wydajemy. Każdy brak aktywności zawodowej wiąże się z obniżeniem zarobków. Jeśli prowadzę firmę, wykonuję wolny zawód to jak nie pracuję to najczęściej nie zarabiam, a w najlepszym wypadku zarabiam o wiele mniej niż normalnie. Jeśli pracuję na etacie to korzystam ze zwolnienia lekarskiego, firma beze mnie może sobie poradzić. Pewnie jednak stracę premię, dodatki, a może pojawią się jakieś inne konsekwencje? Zastanów się ile możesz stracić, gdybyś przez miesiąc lub dwa miesiące nie poszedł do pracy.

Po drugie wydajemy, bo niestety leczenie i rehabilitacja kosztuje. Możemy korzystać z NFZ, ale to wymaga dużej cierpliwości i czasu. Do leczenia na kasę chorych mam swoje podejście. To trochę tak jak u dentysty. Jeśli muszę wyleczyć górną siódemkę i skorzystać z ciemnego wypełnienia zęba to jeszcze to jakoś przeżyję. Jeśli miałbym mieć ciemne wypełnienie w jedynce albo dwójce to już raczej nie. Tych kosztów jest sporo – począwszy od transportu medycznego, przez wizyty lekarskie, prześwietlenia, dodatkowe badania, zabiegi, operacje etc.

Wypadki narciarskie bywają szczególnie kosztowne

Zimowe szaleństwo i uraz to niestety tragiczne połączenie, bo przy wypadku na stoku koszty są szczególnie dotkliwe. Jeszcze może pojawić się konieczność transportu medycznego, a może nawet całej akcji ratunkowej. Widok helikoptera ratunkowego, zabierającego poszkodowanego ze stoku to nie tylko kadr z filmu, to często rzeczywistość. Rzeczywistość, która może dotknąć każdego z nas. Idźmy dalej. Po urazie niewątpliwie nasz zimowy wypad traci sens. Bo jaka to przyjemność siedzieć z nogą czy ręką w gipsie i patrzeć na innych jak szaleją na stoku? Pół biedy jeśli pojechaliśmy na narty na weekend kilka kilometrów od domu. Co jednak w sytuacji, gdy był to wyjazd zagraniczny do ośrodków oddalonych wiele kilometrów od domu? Przerwać wyjazd i wracać do domu? Pewnie, że można tylko szkoda nam tego co zapłaciliśmy.

Zostaje jeszcze kwestia powrotu do zdrowia. Może się okazać, że po urazie mamy już dany sezon z głowy i tej zimy nie wrócę na stok. Nie oznacza to jednak, że porzucam już całkowicie moje hobby. Wypadki na nartach się zdarzają i zdarzać będą. Przypinając narty w jakimś stopniu zgadzam się na ryzyko urazu. Kluczowe jest, żeby po urazie jak najszybciej wrócić do zdrowia i oczywiście do swojej pasji. Chcąc wrócić do hobby musimy zadbać o dobrą rehabilitacje. Tu nie chodzi tylko o to, że złamanie jakoś się zrośnie, tylko o to, że mamy w jak największym stopniu odzyskać sprawność organu!

Ubezpieczenie podróżne jest absolutnie konieczne przy wyjazdach zagranicznych

Jak zatem ubezpieczać nasze zimowe szaleństwo? Po pierwsze jeśli wyjeżdżamy zagranicę to ubezpieczenie podróżne. Dlaczego? Przede wszystkim pod kątem pokrycia kosztów leczenia i assistance. Alternatywą może być oczywiście EKUZ czyli Europejska Karta Ubezpieczeń Zdrowotnych wydawana przez NFZ. Pamiętajmy jednak, że EKUZ sprawia, że w danym kraju jestem traktowany na równi z jego obywatelami. A nie wszędzie jest tak jak w Polsce! Są kraje, gdzie płacimy część kosztu za wizytę lekarska albo pokrywamy koszty karetki. Prościej mieć polisę turystyczną, która pokrywa wszystkie koszty. Ubezpieczenie podróżne to niewątpliwie odrębny temat, ale już w tym miejscu warto podkreślić, że absolutnym wymogiem w tej materii jest rozszerzenie polisy o rekreacyjne narciarstwo, snowboarding. Jeśli znudziły Ci się klasyczne narty i uprawiasz bardziej ekstremalne sporty zimowe sprawdź czy Twoja polisa obejmuje takie sporty!

Porządne ubezpieczenie wypadkowe czyli zabezpieczające zarobki i …

Po drugie porządne ubezpieczenia NNW. Porządne czyli takie, które zabezpieczy utracone zarobki i nie pozwoli Ci wpaść w długi, a także pokryje wszystkie koszty leczenia i rehabilitacji. Więcej możesz o tym poczytać w książce Pawła Skotnickiego. Podstawowym świadczeniem w takich polisach jest trwały uszczerbek na zdrowiu wskutek NNW. Każdy z nas kiedyś się z tym spotkał. Jest tabelka, a w niej urazy i przypisane do niej procenty. Mamy jakąś kwotę za 1% i na tej zasadzie wypłaty. Niestety tabelka, tabelce nie równa! Ważne, żeby była ona jak najszersza, ale też, żeby przypisane do niej procenty były adekwatne. ZUS, KRUS też mają swoją tabelkę, którą ustawodawca wprowadził rozporządzeniem. Co ciekawe w zakresie wypłat za urazy kciuka przewiduje ona dopiero wypłaty w momencie ograniczenia ruchomości, a przecież nie każde zdarzenie zostawia, aż takie skutki. Kwota za procent nie powinna być absolutnie niższa niż 500 zł, a pokusiłbym się o stwierdzenie, że przy dzisiejszej inflacji, kosztach życia wręcz nie niższa niż 1000 zł!

… i pokrywające koszty leczenia oraz rehabilitacji

Kolejną rzeczą jest zadbanie o posiadanie w polisie opcji koszty leczenia i koszty rehabilitacji. Mając takie rozwiązania ubezpieczyciel pokryje za Ciebie wszystkie koszty związane z leczeniem i rehabilitacją albo zwróci Ci poniesione przez Ciebie koszty. Oczywiście warto spojrzeć co rozumie się przez koszty leczenia czy rehabilitacji, ale dzisiaj w większości przypadków są to dość obszerne katalogi świadczeń. Znowu jednak trzeba zadbać o kwoty limitów świadczeń. Leczenie kosztuje i nie ulegajmy złudzeniu, że co ja mogę wydać przy złamaniu. Owszem jeśli myślimy o wizycie lekarskiej, prześwietleniu, maści, czy środkach przeciwbólowych to ciężko sobie wyobrazić potrzebę posiadania kilkunastotysięcznego limitu. W kosztach leczenia może się jednak pojawić zabieg czy operacja. Prywatna artroskopia kolana to komfort, szybkość, wygoda, ale też wydatek kilkunastu tysięcy złotych. Nie wiemy jaki będziemy mieć uraz, nie wiemy jakie będą jego koszty. Zawsze jednak powinniśmy brać pod uwagę ten najczarniejszy, najgorszy scenariusz bo przecież nie możemy go wykluczyć!

Tu nie chodzi o jakaś polisę, a kompleksowy pakiet i pełną ochronę

Czy jeśli mam ubezpieczenie podróżne z kosztami leczenia to jest sens kupować polisę NNW? Albo z drugiej strony czy mając polisę NNW z kosztami leczenia jest sens kupować ubezpieczenie podróżne? W obu przypadkach odpowiedź brzmi: tak! Ubezpieczenie podróżne pokrywa koszty leczenia i assistance zagranicą, natomiast polisa NNW z opcjami koszty leczenia i rehabilitacji pokrywa koszty poniesione na terenie Polski. Idealnie zatem mieć jedno i drugie – tak powinno to wyglądać. Wiem, że posiadanie kilku polis zawsze rodzi obawę czy sobie z tym poradzę, czy się nie pogubię. Współpracując z agentem, który doradzi Ci odpowiedni zakres, a także zadba o Twoją obsługę nie masz się czego bać. To Agent będzie dbał o to, aby w razie jakiegokolwiek zdarzenia poprowadzić Cię przez cały proces krok po kroku i podpowiedzieć Ci co, z czego i kiedy zgłaszać!

Możemy zatem uznać, że nie planujemy wypadków, wierzyć w swoją ostrożność, a także zakładać, że jeśli nawet coś się zdarzy to mamy NFZ albo pociągniemy do odpowiedzialności kogoś kto do naszego urazu się przyczynił. Pytanie tylko czy warto tak robić? Cóż, w ten sposób oszczędzę pewnie kilkanaście, a może kilkaset złotych miesięcznie bo nie kupię polisy wypadkowej. I to pierwszego urazy pewnie będę zadowolony z mojego wyboru.

Zadbaj o to, żeby twoje zimowe szaleństwo posiadało odpowiednią ochronę!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *