Mam oszczędności. Najwyżej sprzedam mieszkanie. Moja firma dobrze prosperuje. To zdania, które słyszał każdy Agent. Posiadanie majątku to mocny argument w planowaniu bezpieczeństwa finansowego, ale pytanie, czy faktycznie majątek zwalnia nas z potrzeby posiadania polisy?
Czym z finansowego punktu widzenia jest polisa?
Zacznijmy od tego czym w ogóle z perspektywy finansowej jest polisa. Ubezpieczenie to forma transferu ryzyka, czyli przeniesienia jakiś negatywnych konsekwencji niepożądanych i nieprzewidzianych dla nas zdarzeń na kogoś innego. Oczywiście mowa o konsekwencjach finansowych. Wykupienie polisy nie spowoduje, że nie zachoruje, ale może spowodować, że nie dotkną mnie wynikające z choroby konsekwencje finansowe. Jak wiemy konsekwencje te mogą być różnego rozmiaru – czasami rzędu kilkuset złotych, a czasami idące w miliony złotych czy euro. Wydawać by się mogło, że im więcej mamy majątku, tym ewentualne konsekwencje finansowe są dla nas mniej dotkliwe, a co za tym idzie możemy odpuścić zakup polisy. Większość negatywnych skutków jest bowiem w zasięgu naszego portfela.
“Przecież ja mam majątek…”
Nie może zatem dziwić, że wielu klientów w trakcie rozmowy o polisie ucieka w obiekcję, którą można streścić słowami „przecież ja mam majątek”. Mowa oczywiście o różnych rozwiązaniach. Przede wszystkim wchodzi w grę kwestia posiadania oszczędności. Na koncie bankowym, w funduszach, lokatach etc. Po drugie może być to oczywiście własność nieruchomości. Nieruchomości zarówno tych, które zamieszkujemy jak i tych, które nabyliśmy w celach inwestycyjnych, przykładowo pod wynajem. Wśród najczęściej pojawiających się rozwiązań wypada również wspomnieć o posiadaniu firmy. Dobrze prosperujący interes to zawsze źródło dużego poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Można szukać innych, kolejnych elementów „majątku”, ale nie w tym rzecz. Wszystkie one sprowadzają się do wspólnego mianownika – dają poczucie możliwości szybkiego uzyskania środków finansowych potrzebnych w sytuacji kryzysu.
Czy to faktycznie dobry pomysł?
Jedno jest pewne. Takie podejście ze strony klientów nie może dziwić i wbrew pozorom jest całkiem logiczne. W obliczu tragedii robimy wszystko, aby walczyć o zdrowie, czy życie. Wyprzedamy wszystko, co posiadamy, żeby tylko uzyskać niezbędny w takiej sytuacji kapitał. O wiele lepiej czujemy się, jeśli mamy co sprzedawać albo mamy środki, po które możemy po prostu sięgnąć zabierając je przykładowo z konta bankowego. Warto jednak zdać sobie sprawę, że nikt z nas nie nabywa tego majątku, żeby go wyprzedawać w razie tragedii. Weźmy na tapetę zakup mieszkania. Kupujemy je, żeby mieć gdzie mieszkać. Kolejne, żeby wynająć i mieć więcej pieniędzy co miesiąc. Co ciekawe chcemy mieć coraz więcej i żyć coraz dostatniej. Gdyby było inaczej, to przecież mając dodatkowe środki z wynajmu moglibyśmy sobie pozwolić na mniejsze zarobki, czyli zredukować naszą pracę. A tak chyba niewielu robi? Każdy majątek gromadzimy po coś, rzadko jednak odkładamy pieniądze na nowotwór, czy kalectwo. A przynajmniej nie tak formułujemy nasz pierwotny cel inwestycji.
Pamiętaj, polisa zawsze ma sens.
Jestem zdania, że posiadanie polisy zawsze ma sens. Nawet jeśli mamy ogromny majątek to ubezpieczenie na życie i zdrowie absolutnie jest tutaj na miejscu. Pamiętam doskonale słowa Pawła Skotnickiego, że w konstruowaniu polisy musimy brać pod uwagę najczarniejszy scenariusz. A on powinien być taki, że na nieruchomość mogę nie znaleźć kupca; oszczędności mogą nie wystarczyć, a firma może zaliczyć kryzys czy wręcz upadłość. Polisa w tym momencie to swego rodzaju „plan B”.
Po drugie – pamiętacie ponadczasowy skecz kabaretu TEY z zepsutym kołem w traktorze? I wbrew temu co padło w puencie – jeśli pojazd czterokołowy utraci jedno koło to… jest niesprawny. Może tak powinniśmy też myśleć o naszym planowaniu finansowym? Może warto byłoby mieć cztery koła i dbać o to, żeby wszystkie były sprawne?
Kolejna rzecz to polisa jest najtańszą formą pozyskania kapitału. Weźmy jako przykład kwotę 300 000 zł. Zobacz sam jakby to wyglądało, gdybyś taką kwotę chciał uzyskać w ramach kredytu hipotecznego. Ile musiałbyś oddać w odsetkach przez 30 lat – 150 000 zł? A może 200 000 zł? Zaufaj mi, że chcąc ubezpieczyć się na 300 000 zł w razie diagnozy poważnej choroby takiej jak wylew, zawał, nowotwór koszt będzie o wiele mniejszy. Dodatkowo w polisie kapitał dostępny praktycznie od ręki (po upływie ewentualnych karencji) i bariera wejścia jest o wiele mniejsza. Zaryzykuje, że o wiele więcej osób może pozwolić sobie na składkę ubezpieczenia niż posiada zdolność kredytową.
A na koniec wypada zapytać czy polisa faktycznie przeszkadza w momencie, kiedy posiadamy majątek. Czy nie przyda nam się ten dodatkowy milion lub pół miliona w razie ciężkiej sytuacji? To trochę tak jakbym szedł ulicą i zobaczył banknot stuzłotowy. I stwierdził, że się nie schylę po niego bo przecież… taki już mam w portfelu.
Zmień podejście do polisy!
Ważne jednak jest zrozumienie, że posiadając majątek trzeba nieco inaczej podejść do zakupu ubezpieczenia. Przede wszystkim jeśli masz majątek, to świadczy to o tym, że w pełni czujesz potrzebę zabezpieczenia finansowego i ideę ubezpieczenia… Kwestia tylko instrumentu, bowiem dotychczas nie korzystałeś w tym celu z polisy. Oszczędności, mieszkania, firmy to Twoje polisy. I ten plan jest dobry… tylko taki trochę niepełny. Musisz zatem polisę traktować nie jako fundament, ale jako uzupełnienie tej układanki. Jeśli masz nieruchomość i zakładasz, że w razie choroby ją sprzedaż – ok, niech tak będzie. Tylko posiadanie polisy da Ci komfort i spokój w tej sprzedaży. Zabezpiecz sobie „ten pierwszy moment” od zdarzenia, aby w tym najtrudniejszym czasie mieć środki na działanie bez presji. A może pieniądze wypłacane z polisy otworzą Ci możliwość innego, lepszego działania? Wielu z nas wysoko stawia „potrzebę kontroli”, rozumianą jako możliwość decydowania o sobie. Dla niektórych ciężkie kalectwo to wyrok, a dla innych to impuls do zmiany działania w życiu codziennym, ale też zawodowym.
Osobiście nawet się trochę nie dziwię
Zawsze w przypadku klientów, którzy posiadają majątek zwracam uwagę, że nawet się trochę nie dziwię ich podejściu do ubezpieczeń. Być może nie mieli wcześniej okazji w taki sposób rozmawiać o polisie albo w ogóle nie mieli okazji poruszać tego tematu. Poza tym gromadzenie majątku jest dla mnie jak wchodzenie po drabinie. Na początku każdy z nas zwraca uwagę, czy drabina jest dobrze ustawiona. Sprawdza, czy stoi stabilnie i zaczyna swoją wędrówkę ku górze. Pierwsze stopnie to jeszcze niepewność, trochę lęk, ale jeśli nic się nie dzieje to idziemy dalej. Tam wyżej nikt z nas nie zastanawia się, czy na dole drabina jest stabilna. Schodziłeś kiedyś z samej góry drabiny, żeby sprawdzić czy dalej stoi stabilnie? Tak jest też niestety w świecie finansów. Jak mawia mój znajomy „pierwszy kredyt to emocje, kolejny to zdolność kredytowa”.
Ten jeden, brakujący puzzel…
Jeśli zatem posiadasz majątek to dobrze. Oczywiście mówię o odpowiednim majątku. Tu nie chodzi o oszczędności rzędu kilku tysięcy, czy jedno własnościowe mieszkanie. Mowa o dużym majątku, który już faktycznie można brać pod uwagę planując bezpieczeństwo finansowe. To jest Twoja forma zabezpieczenia, Twoje ubezpieczenie. Tylko niestety obawiam się, że to ubezpieczenie jest niepełne. Tutaj, aż się prosi o polisę, która z jednej strony będzie uzupełnieniem tej układanki, ale z drugiej może wręcz stanowić jej fundament. Najważniejsze jednak jest, abyś mógł spotkać się z kimś kto zrozumie Twoją sytuacje i kto spojrzy na Twoją polisę w ten właściwy sposób.