Klasyk mawiał „szlachetne zdrowie ….” I powiem Wam, ze wraz z wiekiem coraz bardziej doceniam wartość tego zwrotu. Zanim zacząłem pracować w branży ubezpieczeniowej to moja wiedza o zdrowiu była bardzo skromna. A wyobrażenie na jego temat było takie, że generalnie do 50-60 roku życia ludzie nie chorują, a później zależy od organizmu. Szybko przekonałem się jak jest naprawdę. Zdrowie stanowi natomiast niesamowitą walutę jeśli chodzi o rynek ubezpieczeń.
Ubezpieczenia kupujemy pieniędzmi i zdrowiem
W ubezpieczeniach na życie jest taka niesamowita i absolutnie kluczowa zasada: Polisę kupujemy pieniędzmi i zdrowiem. Tylko tyle i aż tyle. Konsekwencje tego układu są jednak niesamowite. W czasach mocnej konsumpcji nauczyliśmy się, że kluczem, który otwiera dostęp do wszystkich usług, towarów są pieniądze. I chociaż mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają to nie brakuje zwolenników teorii, że jednak mocno pomagają. Zostawiając ten wątek na boku, jedno jest pewne – w ubezpieczeniach kasa nie wystarczy. Owszem bez niej nic nie załatwimy, ale bez odpowiedniego zdrowia też się nie ubezpieczymy. Nie może nas zatem dziwić, że firmy ubezpieczeniowe najbardziej lubią „młodych, zdrowych i bogatych”. Z drugiej strony, skoro znamy zasady gry to zadbajmy o to, żeby oszukać przeznaczenie i wykupić polisę kiedy jeszcze jest to możliwe. Niestety wśród nas jest wielu nieubezpieczalnych.
A my tak „Nieubezpieczalni”…
Nieubezpieczalni brzmi trochę jak niezniszczalni, ale nie ma z tym nic wspólnego. Nieubezpieczalni to wszyscy ci, którzy pomimo, iż bardzo by chcieli kupić polisę niestety jej nie dostaną. Nie dostaną bo nie mają odpowiedniego zdrowia i nie przejdą oceny medycznej. Stać się nieubezpieczalnym to nie jest ogromne wyzwanie. To idzie w parze z naszym zdrowiem, a już dziś o tym wiem, że zepsuć sobie zdrowie można bardzo szybko. Zmienił się tryb życia, przybraliśmy na wadze, zaniedbaliśmy badania i okazuje się, że pojawia się nadciśnienie, cukier podwyższony albo inne gorsze rzeczy. Wcale nie trzeba dużo czasu – czasem w przeciągu roku zmienia się nasz status z „ubezpieczalny” na „nieubezpieczalny”. Pewne jest jedno – nigdy nie jesteśmy na to gotowi. Niestety jednym z czterech najczęstszych powodów, które motywują ludzi do zakupu polisy jest… brak zdrowia! Oczywiście nie każda zmiana zdrowotna zamyka nam drogę do polisy, ale każda w jakimś stopniu utrudnia jej zdobycie.
Konsekwencje zmian zdrowotnych
Wszystko zaczyna się od ankiety medycznej. Wróć, wszystko w porządnych ubezpieczeniach na życie zaczyna się od ankiety medycznej. Ankieta odnosi się do Twojego stylu życia, zdrowia i historii medycznej. Najlepiej jeśli jesteś „czysty” tzn. żadna z odpowiedzi nie wskazuje na problemy medyczne, występowanie czynników ryzyka (m.in. nadużywanie alkoholu, tytoniu, nadwaga). Nie zawsze jednak jest tak pięknie. A patrząc na praktykę wręcz coraz częściej nie jest kolorowo… Wyobraźmy sobie, że mamy „brudną” ankietę – możliwości są trzy. Pierwsza firma mimo wszystko ubezpieczy Cię bez zmian (bo może nie jest to, aż taki problem medyczny). Druga taka, że firma niestety Cię nie ubezpieczy – odrzuci lub odroczy Twój wniosek. I trzecia, że konieczna będzie ocena medyczna oparta o zlecone badanie lub dosyłkę Twojej archiwalnej dokumentacji. A co firma może odpowiedzieć po ocenie medycznej? Przede wszystkim ubezpieczamy lub nie ubezpieczamy. Może się też pojawić odpowiedź „ubezpieczamy, ale…”, ale ze zwiększoną składką, z pewnymi ograniczeniami odpowiedzialności. Ważne, aby w takiej sytuacji było dla Ciebie jasne jak działa Twoje ubezpieczenie i co obejmuje polisa.
Brak ankiety
Wydawać by się zatem mogło, że najlepsze rozwiązanie to polisa bez ankiety. Brak ankiety, brak tej całej oceny medycznej, tego całego cyrku i komplikacji. Pozory niestety mocno mylą w tym przypadku. Bo to co jest ułatwieniem przy zakupie polisy, nie zawsze w ten sam sposób zadziała w przypadku wniosku o wypłatę roszczenia. Ankieta medyczna to wnikliwa ocena, w której towarzystwo pyta, ocenia, analizuje i jeśli Cię przyjmuje, to z świadomością tego jak to zdrowie wygląda u Ciebie. Można powiedzieć „z dobrodziejstwem inwentarza”. Gramy w otwarte karty. Brak oceny medycznej najczęściej oparty jest o zapisy w OWU, które mówią, że firma może odmówić wypłaty odszkodowania jeśli przed zawarciem ubezpieczenia w naszym zdrowiu było coś co przyczyniło się do zgłaszanego w ramach roszczenia zdarzenia. Paradoksalnie polisy bez ankiet są najlepsze dla… idealnie zdrowych. Co do zapisów w OWU to spotkałem się kiedyś z zapisem, ze „firma nie bierze odpowiedzialności za stany chorobowe sprzed okresu ubezpieczenia, a także za stany, których ubezpieczający mógł się domyślać na podstawie własnej obserwacji”. W ubezpieczeniach lepiej się nie domyślać, lepiej wiedzieć!
A może skłamać warto?
Czasem ludzie też wpadają na pomysł, że oszukać przeznaczenie można inaczej. Przecież można skłamać… Wygląda to dość logicznie. Skoro moje odpowiedzi wpływają na decyzje o polisie to może iść według zasady „nie ważne jak było ważne jak się opowie”? Niestety nie. Otóż w większości OWU mamy zapis, że w przypadku kłamstwa na etapie oceny medycznej towarzystwo może podnieść ten argument jako podstawę odmowy wypłaty roszczenia. Oczywiście są wyjątki np. w ubezpieczeniu na wypadek śmierci kłamstwo przedawnia się po trzech latach. Od dziecka uczyli mnie, że kłamstwo ma krótkie nogi i nie warto kłamać. W temacie ubezpieczeń mogę tylko potwierdzić – nie warto kłamać.
Profilaktyka, a nie rozgrzeszenie
W ubezpieczeniach majątkowych stosuje się tak zwany udział własny. Chodzi o to, że ponosimy część szkody. Celem tego rozwiązania w myśl nauki o ubezpieczeniach jest realizacja funkcji związanej z prewencją. Mając świadomość utraty zniżek, konieczności poniesienia części szkody będziemy niewątpliwie bardziej uważać i unikać potencjalnych szkód, niż gdybyśmy tych konsekwencji mieli nie ponieść. W ubezpieczeniach na życie nie mamy udziałów własnych. Jak nas ubezpieczą to możemy się już zdrowotnie stoczyć, poza oczywiście pewnymi ograniczeniami z ogólnych warunków. I przed tym pragnę was przestrzec. Posiadanie ubezpieczenia nie zwalnia nas z dbałości o zdrowie, profilaktyki.
Jeśli zatem zastanawiasz się nad zakupem polisy to zrób to póki zdrowie pozwala
Bardzo podoba mi się zdanie, “jak już nas ubezpieczą, to możemy się zdrowotne stoczyć.” Amen